Miasta są coraz większe i coraz mniej w nich miejsca. Rozrastają się tworząc satelitarne sypialnie aglomeracji, gdzie ludzie zjeżdżają po całym dniu ciężkiej pracy. Rozrastającę się na przedmieściach miasta cierpią na niedostatek przestrzeni w centrach. Każdy skrawek wolnej i nie mającej właściciela ziemi jest łakomym kąskiem dla inwestorów.
Może się też zdarzyć, że jakiś dom nie nadaje się już do użytku. Niestety ciasnota sprawia, że nie można go wyburzyć ciężkim sprzętem.
Są firmy, które oferują usługi rozbiórkowe nawet w trudnym terenie. Co można zrobić kiedy wysoki budynek stoi pomiędzy dwoma względnie nowymi i nadaje się tylko do rozbiórki. W takich warunkach firma wyburzeniowa może mieć kłopot z rozebraniem do fundamentów całej konstrukcji.
Nowoczesne firmy korzystają z nowoczesnych rozwiązań. Wynalazki wypuszczane na rynek przez naukowców są często zaskakujące swoją nietuzinkowością.
Jednym z nich są termity do destrukcji ścian starych budowli. Jest to zespół małych urządzeń mechanicznych sterowanych przez jednostkę centralną. Przypominają małe dżdżownice. Wgryzają się w mury i w ich wnętrzu wiercą otwory poruszając się jak robaki. Jest ich tysiące. Komputer koordynuje ich pracę. Drążą korytarze od góry budynku. Zdjęty dach nie przeszkadza i nie zagraża zawaleniem. Osłabiona struktura muru rozsypuje się w proszek, który bezwładnie opada razem z małymi kawałkami cegieł i betonu. Mechaniczne robaki utylizują w ten sposób także drewno i plastik. Omijają jedynie szkło.
Po kilku dniach nieustannej pracy i ładowania akumulatorów termito-dżdżownice rozkruszają ściany bez wstrząsów, ciężkiego sprzętu z odrobiną kurzu osiadającego na zaparkowanych w pobliżu na ulicy samochodach.
Po kilku tygodniach, w zależności od wielkości budynku, mechaniczne robaki docierają do podnóża fundamentów.
BHP i bezpieczeństwo w rozbiórce przede wszystkim. Wspieram firmy, które o to dbają